Są dwie rzeczy w modzie, których jestem absolutnie pewna. Pierwsza – że kobiety nigdy nie zrezygnują z noszenia sukienek. Druga – że florystyczne motywy będą się miały świetnie niezależnie od sezonu.
Z sukienką sprawa jest prosta: jest stałym elementem naszej garderoby, a czasy, kiedy nosiłyśmy ją tylko latem już dawno minęły (chyba, ze mówimy o lnianej tunice w paski – tę rezerwujemy tylko na wakacje). Ja noszę sukienki przez cały rok, szczególnie wtedy, gdy chcę zrobić wrażenie, albo gdy moja doba zaczyna się niebezpiecznie kurczyć i szkoda mi każdej chwili na zastanawianie się co założyć do czego. Wkładam sukienkę, do niej dobry but i mogę ruszać na podbój świata.
Kwiaty to z kolei modowy fenomenem tak, jak kropki czy paski. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek stały się passe, a co najważniejsze nie znam kobiety, która nie wyglądałaby zjawiskowo w kwiatowych printach. Dlatego w tym sezonie wykorzystuję końcówki wyprzedaży i poluję to, co łączy jedno i drugie czyli na sukienki w kwiaty.
Czerwone jak róże
Kupiłam ją na weselne przyjęcie, a kiedy założyłam ją po raz pierwszy wiedziałam, że będę ją nosić przez cały rok. Jesienią z kozakami, płaszczem i kapeluszem. Zimą – bardziej casualowo, bo z bluzą sportową albo mięsistym swetrem. Dodatki możesz w jej przypadku ograniczyć do absolutnego minimum – duży print w mocnym kolorze już sam w sobie robi wrażenie. Acha, jak ją założysz, ludzie będą cię zaczepiać na ulicy. Przygotuj się więc na komplementy od nieznajomych. Ja je słyszę za każdym razem, kiedy mam ją na sobie.
W kolorze beżu
Wydawałoby się, że piaskowy odcień beżu i kwiatowe motywy nie idą w parze, ale wystarczy spojrzeć na tę sukienkę, żeby przekonać się, że ten duet może być całkiem udany. Delikatne, granatowo-brązowe kwiaty są na tyle dyskretne, że nie przytłaczają całej stylizacji, ale na tyle wyraźne, że nie umkną niczyjej uwadze. Mnie w tej sukience zachwyciły fantazyjne rękawy, dlatego kiedy zakładam coś na nią, to tak, by te rękawy jeszcze mocniej wyeksponować. Najczęściej noszę ją z trenczem – klasycznym, ale unowocześnionym, bo mającym asymetryczne klapy. Taki płaszcz zawsze warto mieć w szafie. Bez względu na to, co pod niego założysz, nie da się w nim źle wyglądać.
Oswoić brąz
Wiele kobiet zachowawczo podchodzi do brązowych rzecz, dlatego cieszę się, że znalazłam coś, co najlepiej pokazuje, że ten kolor wart jest uwagi (i pasuje nie tylko brunetkom).
Sukienka z odcinanym karczkiem uszytym z kontrastującej tkaniny jest wymarzoną opcją na jesień. Nie dość, że kolorystycznie pięknie wpisuje się w jesienny polski krajobraz, to fasonem idealne pasuje do grubych rajstop i botków. Żeby nie było zbyt jesiennie, w ciepłe dni zakładam do niej krótką kurtkę z jasnego dżinsu. Kiedy zrobi się naprawdę chłodno będę ją nosić z obszernym swetrem.
Mogę w niej biegać po mieście, pójść do pracy czy na spotkanie ze znajomymi. Kto by pomyślał, że brązowa sukienka przyda się na każdą okazję?!
Tekst: Marta Siniło / Fashion Spy
Zdjęcia: Michaela Metesova